To już czwarty spływ, organizowany przez Krakowski Klub Morsów Kaloryfer. Po Wiśle, Liwcu i Pilicy przyszła pora na Bug. Oderwani od cywilizacji, cztery dni spędziliśmy na wiosłowaniu, przerywanym leniwym dryfowaniem. Spanie w namiocie, kąpiele w rzece, posiłki przy ognisku, tego nie znajdziecie w żadnym SPA.
Wspaniali ludzie, cudowna pogoda, no i ta organizacja!